Opisane w poprzednich numerach miesięcznika proste jedno- i
dwustopniowe wzmacniacze bateryjne dopomogły nam do zaznajomienia się z
podstawowymi układami tego typu. Musimy jednak stwierdzić, że zasilanie
bateryjne, poza swymi specyficznymi zaletami, wykazuje jednak zasadniczą
wadę: jest nieekonomiczne. Dlatego też wszędzie tam, gdzie jest to możliwe,
stosuje się zasilanie urządzeń radiowych z sieci prądu zmiennego.
Wzmacniacze zasilane z sieci prądu zmiennego, zwane popularnie
"sieciowymi", różnią się od wzmacniaczy bateryjnych tym, że
oprócz właściwego układu wzmacniającego są wyposażone w człon
zasilający, złożony przeważnie z transformatora sieciowego, lampy
prostowniczej i filtru wygładzającego wyprostowane napięcie. Nieco
szczegółów o układzie i pracy zasilacza sieciowego podano w poprzednim
numerze przy omawianiu konstrukcji zasilacza sieciowego, przeznaczonego do
współpracy z dwustopniowym wzmacniaczem małej częstotliwości.
Zasilacz sieciowy konstruowany jest przeważnie jako jedna całość z układem
wzmacniacza lub odbiornika (np. sieciowe odbiorniki radiofoniczne), a
jedynie w szczególnych przypadkach stanowi oddzielny człon. To ostatnie
rozwiązanie zastosowane jest np. w popularnym odbiorniku turystycznym
"Szarotka".
Jest jeszcze druga, zasadnicza różnica pomiędzy wzmacniaczem
sieciowym i bateryjnym: stosowanie innych typów lamp. Sprawa ta wymaga
bliższego omówienia ze względu na swoje zasadnicze znaczenie.
Jak pamiętamy z krótkiego objaśnienia zasady pracy lampy
elektronowej (Radioamator i Krótkofalowiec 5/1961), źródłem emisji
elektronów w jej wnętrzu jest katoda. W przypadku lamp bateryjnych jest
nią po prostu cienkie włókno, rozgrzewane do odpowiedniej temperatury.
Konstrukcja katody lampy sieciowej, przystosowanej do zasilania prądem
zmiennym, jest bardziej złożona. Rys.1 przedstawia nam w
przekroju katodę takiej nowoczesnej lampy. Jest to katoda "pośrednio
żarzona".
Rys.1. Katoda lampy pośrednio żarzonej (w przekroju)
Jak widzimy, składa się ona z dwóch zasadniczych elementów:
grzejnika elektrycznego, wykonanego w formie spirali z drutu oporowego
oraz z właściwej katody. Ta ostatnia, wykonywana przeważnie w postaci
rurki ceramicznej, pokryta jest na zewnątrz odpowiednią substancją, która
podgrzana do odpowiedniej temperatury emituje elektrony. Z powyższego
wynika również, że obwód żarzenia nie bierze bezpośredniego udziału
w pracy układu wzmacniającego. Istotnie, pokazany na rys.2
fragment schematu wzmacniacza z lampą sieciową posiada obwód żarzenia
całkowicie niezależny od pozostałej części układu.
Rys.2. Fragment schematu wzmacniacza z lampą pośrednio żarzoną
Obecnie możemy już przedstawić Czytelnikom schemat ideowy jednego ze
wzmacniaczy sieciowych. Jak widać z rys.3 jest to układ prosty i
ekonomiczny, zastosowana bowiem została w nim tylko jedna nowoczesna
lampa typu ECL82.
Rys.3. Schemat ideowy wzmacniacza
Pomimo swej prostoty układ przedstawia jednak pełnowartościową
aparaturę wzmacniającą o zupełnie niezłej jakości. Prawdopodobnie część
Czytelników spotkała się już z określeniem "Hi-Fi" (skrót
angielskiego terminu "High Fidelity" - wysoka wierność) w
odniesieniu do urządzeń elektroakustycznych. Jak wiadomo mianem tym określana
jest aparatura bardzo wysokiej klasy, dająca znakomite efekty dzięki
wysokiej jakości, z jaką odtwarza np. reprodukcje z płyt. Na wysoką
jakość aparatury wzmacniającej składa się wiele różnorodnych
czynników, wśród nich jednym z najbardziej istotnych jest małą
ilość wnoszonych przez układ zniekształceń odtwarzanych dźwięków.
Mówimy, że układ nie zniekształca, jeśli wzmocniony sygnał na jego
"wyjściu" ma taki sam kształt jak sygnał wejściowy.
Przedstawia to obrazowo rys.4a. Jeżeli natomiast aparatura wnosi
zniekształcenia, oznacza to, że sygnał wyjściowy będzie miał nieco
inny kształt niż sygnał doprowadzony do "wejścia" układu.
Na rys.4b przedstawiony jest taki właśnie przypadek.
Rys.4. Kształt napięcia na "wejściu" i "wyjściu"
wzmacniacza: a - bez zniekształceń, b - ze zniekształceniami
Jednym z najczęściej stosowanych sposobów zmniejszenia wnoszonych
zniekształceń wnoszonych przez układ wzmacniacza, jest stosowanie tak
zwanego "ujemnego sprzężenia zwrotnego". Zjawisko kryjące się
pod tym nowym dla nas terminem, ma doniosłe znaczenie dla techniki
wzmacniania i dlatego warto poznać je bliżej. Uczynimy to właśnie na
przykładzie naszego wzmacniacza, którego schemat ideowy pokazany jest na
rys.3.
Sygnał wejściowy podawany jest na potencjometr R1 służący
do regulacji siły głosu w konwencjonalnym układzie. Z suwaka
potencjometru część sygnału przesyłana jest na siatkę sterującą
pierwszego stopnia wzmacniacza, w którym pracuje część triodowa lampy
ECL82. Z opornika roboczego triody o wartości 220K wzmocnione napięcia
są podawane poprzez kondensator 20000pF do siatki sterującej
lampy stopnia końcowego. W stopniu tym pracuje część pentodowa tej
samej lampy ECL82. W obwodzie anodowym stopnia mocy widzimy znany nam już
transformator głośnikowy, który niewielką oporność głośnika
dopasowuje do znacznie większej oporności wewnętrznej lampy głośnikowej.
Jak widać, układ naszego wzmacniacza sieciowego niewiele różni się od
poznanego uprzednio dwulampowego wzmacniacza bateryjnego.
Teraz jednak skupmy na chwilę uwagę. Nasz wzmacniacz ma jeszcze jedno
dodatkowe połączenie, na pierwszy rzut oka absolutnie niezrozumiałe,
mianowicie: napięcia z wtórnego uzwojenia transformatora głośnikowego
są doprowadzane poprzez opornik 33K do katody pierwszego stopnia
wzmacniacza. jest to właśnie obwód owego wspomnianego uprzednio
"ujemnego sprzężenia zwrotnego". Działanie tego ciekawego
obwodu będzie łatwiej zrozumiałe, jeśli rozpatrzymy go na uproszczonym
schemacie.
Rys.5 przedstawia nasz wzmacniacz z pominięciem wszystkich
nieistotnych w tej chwili elementów. Widzimy tutaj wyraźnie, że napięcia
wyjściowe (z wtórnego uzwojenia transformatora głośnikowego) są
podawane poprzez opornik sprzęgający Rs (33K)
do katody pierwszego stopnia.
Rys.5. Uproszczony schemat wzmacniacza ze sprzężeniem zwrotnym
W tej sytuacji do katody tej lampy doprowadzana jest pewna część
napięć wyjściowych o wielkościach zależnych od stosunku oporności Rs
do Rk. Jest rzeczą oczywistą, że im mniejszą wartość
posiadać będzie opornik Rs tym większa część napięć
wyjściowych dotrze do omawianej katody. W krańcowym przypadku, gdyby wtórne
uzwojenie transformatora połączyć wprost do katody lampy (Rs = 0),
wówczas zostałyby doprowadzone do niej pełne napięcia wyjściowe.
Nie trudno domyślić się, że "ujemne sprzężenie zwrotne"
dlatego właśnie nazywa się "zwrotnym", iż napięcie wyjściowe
wraca za jego pomocą nieomalże do samego wejścia wzmacniacza, natomiast
wyrażenie "ujemne" nie jest aż tak bardzo jednoznaczne. Określenie
to zostało zastosowane tutaj dlatego, ponieważ napięcia zwrotne są
podawane z powrotem w kierunku wejścia wzmacniacza w taki sposób, że w
układzie pierwszej lampy odejmowane są one od napięć wejściowych.
Fachowcy mówią, że napięcia sprzężenia zwrotnego są podawane w
"przeciwnej fazie" w stosunku do fazy napięć wejściowych.
Rys.6 przedstawia nam tę sytuację poglądowo. Sygnał
doprowadzony do wejścia wzmacniacza oznaczony jest literą A; po
wzmocnieniu sygnał B jest większy, lecz ma oczywiście ten sam
kształt co sygnał wejściowy, ponieważ zakładamy, że układ
wzmacniacza nie wnosi zniekształceń.
Rys.6. Poglądowe przedstawienie zależności napięciowych w układzie
wzmacniacza z ujemnym sprzężeniem zwrotnym
Pewną część C sygnału, z wtórnego uzwojenia transformatora
(w przeciwnej fazie) podajemy za pomocą ujemnego sprzężenia zwrotnego w
kierunku wejścia wzmacniacza. W rezultacie tego, na pierwszą lampę
oddziałuje różnica wartości obu napięć: wejściowego A i
zwrotnego C. Oba te sygnały widzimy nałożone na siebie (D),
zaś sygnał wypadkowy (różnica sygnału A i C) jest
przedstawiony jako sygnał E. Jest on, jak nietrudno wywnioskować,
odpowiednio mniejszy od sygnału wejściowego A. Dlatego też po
wzmocnieniu sygnał wyjściowy F będzie odpowiednio mniejszy od
sygnału wyjściowego B. Jak zatem widać, wprowadzenie ujemnego
sprzężenia zwrotnego do układu wzmacniacza praktycznie zmniejszyło
jego ogólne wzmocnienie.
Jak z tego wynika, nie można powiedzieć, że zastosowanie ujemnego
sprzężenia zwrotnego przyniosło nam jakąś konkretną korzyść, nie
można bowiem twierdzić, aby korzystne było zmniejszenie wzmocnienia układu.
Rozpatrzmy jednak obecnie przypadek inny, a mianowicie taki, w którym układ
wzmacniacza wnosi zniekształcenia. Pomocny nam będzie w tym rys.7.
Rys.7. Poglądowe przedstawienie zależności napięciowych w układzie
wzmacniacza z ujemnym sprzężeniem zwrotnym, zmniejszającym zniekształcenia
Widzimy na nim sygnał wejściowy A oraz odpowiednio większy
sygnał wzmocniony B. Sygnał ten jest zniekształcony, posiada
jakiś "wyskok" na wierzchołku krzywej. Jest to przykładowe
zniekształcenie wprowadzane przez wzmacniacz. Część napięcia wyjściowego
tego samego kształtu C doprowadzamy do wejścia wzmacniacza.
Obydwa sygnały nałożone na siebie (D) dają wypadkową napięcia
E. Jak widać, napięcie to jest zniekształcone (wklęśnięcie na
wierzchołku krzywej). Sygnał ten, wzmocniony w układzie wzmacniacza,
daje jednak w ostatecznym efekcie napięcie niezniekształcone F. W
ten sposób wzmacniacz wprowadzający normalnie znaczne zniekształcenia
sygnału, pracuje dzięki zastosowaniu ujemnego sprzężenia zwrotnego z
bardzo niewielkimi zniekształceniami. Nie trudno stwierdzić, że metoda
ujemnego sprzężenia zwrotnego polega na celowym zniekształceniu sygnału
wejściowego w taki sposób, aby zniekształcenia te znosiły się ze
zniekształceniami wprowadzanymi przez aparaturę.
Obecnie przedstawiony schemat ideowy powinien być już dla nas całkowicie
zrozumiały. Można jeszcze tylko dodać, że niewielka pojemność 100pF,
równoległa do opornika sprzężenia zwrotnego (33K), bocznikuje
go dla wielkich (a praktycznie zwiera dla bardzo wielkich) częstotliwości
napięć akustycznych. Zapewnia to stabilną pracę wzmacniacza (bardzo
silne sprzężenie zwrotne) i zapobiega powstaniu niepożądanych
oscylacji na ponaddźwiękowych częstotliwościach. Podobną rolę spełnia
kondensator 2000pF, bocznikujący pierwotne uzwojenie
transformatora wyjściowego; zwiera on także napięcia wyższych częstotliwości
akustycznych. Wartość tej pojemności decyduje o barwie tonu naszego
wzmacniacza, dlatego też powinna być ona dobierana indywidualnie, o czym
będzie jeszcze mowa w końcowej części artykułu.
Do montażu wzmacniacza będą nam potrzebne następujące elementy:
Lampa typu ECL82 |
1 szt |
Podstawka typu "Noval" |
1 szt |
Potencjometr logarytmiczny z wyłącznikiem
sieciowym W (od odbiornika "Figaro") |
1 szt |
Kondensatory |
20000pF/250V - styrofleksowy |
2 szt |
4µF/250V - elektrolityczny |
1 szt |
25µF/25V - elektrolityczny |
1 szt |
2x50µF/350V - elektrolityczny |
1 szt |
2000pF/250V - styrofleksowy |
1 szt |
100pF - ceramiczny |
1 szt |
Oporniki |
2,2K/0,5W |
1 szt |
220K/0,5W |
1 szt |
33K/0,25W |
2 szt |
820K/0,25W |
1 szt |
300/1W |
1 szt |
2K/1W |
1 szt |
Transformator sieciowy (wg tekstu) |
1 szt |
Prostownik selenowy od odbiornika
"Figaro" |
1 szt |
Transformator głośnikowy - typ
"Figaro" |
1 szt |
Gniazdka radiowe z nakrętkami |
4 szt |
Głośnik typu GD18-13/2 |
1 szt |
a ponadto sznur sieciowy z wtyczką, blacha aluminiowa na chassis oraz
drobne elementy montażowe. Wszystkie części potrzebne do budowy
wzmacniacza są łatwo osiągalne. Nieco kłopotu może być jedynie z
transformatorem zasilającym. A oto jego dane techniczne:
- uzwojenie pierwotne - 220V,
- uzwojenie wtórne I - 200V,
- uzwojenie wtórne II - 6,3V/1A.
W egzemplarzu modelowym zastosowano znajdujący się w handlu
transformator zasilający od odbiornika "Tatry" lub
"Bolero". Transformator ten przystosowano do naszych potrzeb
przez usunięcie 375 zwojów uzwojenia wtórnego. Zabieg ten nie jest
trudny, ponieważ rdzeń transformatora można stosunkowo łatwo rozbierać
(skręcony śrubami). Po uwolnieniu korpusu odwijamy znajdujące się
na wierzchu uzwojenie żarzenia (32 zwoje grubego drutu) - ostrożnie
i delikatnie, aby nie zniszczyć emalii izolacyjnej. Następnie odwijamy
pięć warstw (po 75 zwojów każda) cienkiego uzwojenia wtórnego.
Odcinamy niepotrzebny drut, wyprowadzamy końcówkę , po czym zakładamy
uprzednio zdjętą przekładkę izolacyjną. Następnie nawijamy z
powrotem uzwojenie żarzenia, przytwierdzamy je i przystępujemy do składania
rdzenia. Cała ta operacja jest stosunkowo prosta i nie powinna nastręczać
nikomu specjalnych trudności. Złożony rdzeń skręcamy śrubami.
Możliwe jest również zastosowanie samodzielnie wykonanego
transformatora, o ile ktoś dysponuje odpowiednimi materiałami. Należy wówczas
użyć rdzenia o przekroju środkowej kolumny około 8cm2
i wykonać trzy uzwojenia:
- pierwotne (220V) z 1100 zwojów, drut nawojowy w
emalii o średnicy 0,35mm,
- wtórne z 1000 zwojów, drut 0,15mm w emalii,
- żarzeniowe z 32 zwojów drutu 0,6mm w emalii.
Dane do ewentualnie samodzielnego wykonania transformatora głośnikowego:
- rdzeń o przekroju środkowej kolumny około 3cm2,
- uzwojenie pierwotne: 2100 zwojów, drut 0,15mm w
emalii,
- uzwojenie wtórne: 56 zwojów, drut 0,5mm w emalii.
Budowę wzmacniacza najlepiej rozpocząć od wykonania metalowej
podstawy. Schemat montażowy układu, jak również wykrój blachy dla
chassis nie są w niniejszym opisie podane. Jest to słuszne przede
wszystkim dlatego, że w praktyce nie jest możliwe skompletowanie elementów
o identycznych jak w modelu rozmiarach. W szczególności kłopoty te
dotyczą kondensatorów elektrolitycznych, które bywają w
najrozmaitszych wykonaniach i rozmiarach. Bardzo pomocny natomiast może
się okazać rys.8, przedstawiający rozmieszczenie głównych części
składowych we wzmacniaczu modelowym. Ponadto na fotografii na początku
artykułu przedstawiony jest wygląd zewnętrzny aparatury.
Rys.8. Rozmieszczenie części składowych we wzmacniaczu modelowym
W celu ustalenia wymiarów metalowej podstawy należy odpowiednio
usytuować wszystkie zasadnicze elementy składowe wzmacniacza na karcie
papieru i rozrysować na niej linie cięcia i wyginania blachy, jak również
rozmieszczenie i rozmiary otworów dla montażu poszczególnych części.
Dla usunięcia pomyłek wskazane jest wstępne wykonanie modelu chassis z
tektury, zbadanie jego przydatności, a następnie przeniesienie jego
rozmiarów na blachę.
Montaż wzmacniacza najlepiej rozpocząć od zamocowania wszystkich większych
elementów, jak: transformatory, elektrolity, potencjometr, podstawka
lampowa, gniazda radiowe i prostownik selenowy. Odnośnie tego ostatniego
należy pamiętać, że suche elementy prostownicze nowoczesnej
konstrukcji są przystosowane do umocowanie ich bezpośrednio na chassis.
W ten sposób metalowa obudowa prostownika może odprowadzać ciepło
powstające w jej wnętrzu do dużej masy jaką jest chassis aparatu. Niewłaściwe
zamocowanie elementu prostowniczego, np. w powietrzu lub na płytce
niemetalicznej (zły przewodnik ciepła), może doprowadzić do jego
przegrzania i zniszczenia.
Po mechanicznym umocowaniu wszystkich większych elementów
przeprowadzamy montaż elektryczny układu. Obowiązuje jak zwykle
poprawne i staranne lutowanie, co pozwoli nam uniknąć wielu kłopotów
podczas eksploatacji wzmacniacza. Przewody łączące poszczególne
elementy powinny być możliwie krótkie; oporniki i kondensatory małych
rozmiarów, biegnące do elektrod lampy lutujemy wprost na podstawce
lampowej. Przewód uziemiający wykonujemy z grubego, o średnicy co
najmniej 1mm drutu miedzianego. Powinien on najkrótszą drogą
łączyć jedno z gniazdek wejściowych, skrajny (lewy) biegun
potencjometru, metalowy trzpień podstawki lampowej i obudowę
elektrolitu. Przewód ten łączymy z podstawą wzmacniacza w jednym
punkcie, np. za pomocą śruby mocującej podstawkę lampową i podkładki
lutowniczej. Właściwe zamocowanie i podłączenie kondensatora
elektrolitycznego jest pokazane na rys.9.
Rys.9. Sposób montażu kondensatora elektrolitycznego
Przewody żarzenia - skręcone razem - układamy bezpośrednio na
blasze chassis. Inne połączenia, a w szczególności przewody w obwodach
siatek sterujących, powinny przebiegać z dala od podstawy i innych
elementów.
Montaż wzmacniacza wykonujemy początkowo nie kompletnie; mianowicie
bez podłączenia obwodu sprzężenia zwrotnego (33K, 100pF).
Sprawdzamy zgodność wykonanych połączeń ze schematem ideowym, szczególnie
w części zasilającej (biegunowość prostownika uwidoczniona jest na
schemacie rys.3, jak również oznaczona na elemencie
prostowniczym), po czym załączamy układ do sieci - na razie bez lampy
ECL82 w jej podstawce. Jeśli moment włączenia "przeszedł"
spokojnie, bez jakichkolwiek niespokojnych oznak (buczenie, trzaski, dym
itp.) oznacza to, że nie popełniliśmy w trakcie montażu poważniejszych
błędów. Możemy wówczas - jeśli dysponujemy jakimś przyrządem
pomiarowym - przystąpić do sprawdzenia napięć zasilających. W braku
przyrządu należy poprzestać na krótkiej obserwacji i stwierdzeniu, że
żaden z elementów nie nagrzewa się, po czym wyłączamy wzmacniacz.
Z kolei załączamy głośnik w odpowiednie gniazdka oraz wkładamy
lampę w jej podstawkę (ostrożnie, aby nie powyginać delikatnych nóżek).
Po powtórnym załączeniu powinniśmy stwierdzić powolne rozżarzenie
katody do koloru pomarańczowego. Jednocześnie w głośniku powinien być
słyszalny delikatny przydźwięk i szum (ucho w bezpośredniej bliskości
głośnika). Sprawdzamy działanie potencjometru regulującego siłę głosu,
obracając jego osią; jak wiemy - minimum głośności osiąga się w
skrajnym lewym położeniu pokrętła.
Teraz możemy już przystąpić do wypróbowania wzmacniacza: do
gniazdek wejściowych doprowadzamy jakiś sygnał akustyczny, np. z
adaptera lub odbiornika detektorowego i oceniamy "na słuch"
jakość reprodukcji. Jeśli wzmacniacz został wykonany poprawnie i przy
użyciu elementów o dobrej jakości, powinniśmy od razu uzyskać jak
najbardziej zadowalające wyniki.
Ostatnią czynnością będzie podłączenie ujemnego sprzężenia
zwrotnego. Należy zrobić to na razie prowizorycznie, to znaczy bez przyłączenia
do wtórnego uzwojenia transformatora głośnikowego, gdyż musimy przede
wszystkim ustalić właściwą fazę napięcia pobieranego z tego
uzwojenia. Zabieg ten wykonujemy podczas pracy urządzenia, dlatego też
należy zachować jak największą ostrożność, aby uniknąć niezbyt
przyjemnego i niebezpiecznego dotknięcia do elementów znajdujących się
pod napięciem.
Przygotowany układ sprzężenia zwrotnego przyłączamy na bardzo krótką
chwilę do nieuziemionej końcówki wtórnego uzwojenia transformatora głośnikowego
i obserwujemy zachowanie się aparatury. Jeśli z głośnika odezwie się
silny warkot lub wycie, należy natychmiast sprzężenie zwrotne odłączyć,
bowiem grozi to uszkodzeniem głośnika. Takie "niespokojne"
zachowanie się aparatury świadczy o niewłaściwym podłączeniu gałęzi
sprzężenia zwrotnego, które - jak nietrudno się domyślić - jest w
tym przypadku dodatnie i doprowadza do samowzbudzenia się układu. W
takiej sytuacji należy odwrócić końcówki wtórnego uzwojenia
transformatora głośnikowego, to znaczy uziemić wolną dotychczas końcówkę,
zaś napięcie sprzężenia zwrotnego pobierać z końcówki obecnie dołączonej
do masy.
Przy poprawnie dobranej fazie napięcia pobieranego z wtórnego
uzwojenia transformatora głośnikowego powinniśmy w momencie dołączania
gałęzi sprzężenia zwrotnego usłyszeć w głośniku jedynie bardzo
lekkie stuknięcie, jednocześnie zaś powinien nieco zmniejszyć się
dotychczas lekko słyszalny szum i przydźwięk.
W przypadku, gdyby wzmacniacz wzbudzał się niezależnie od fazy napięcia
sprzężenia zwrotnego, pobieranego z wtórnego uzwojenia transformatora głośnikowego,
co może mieć miejsce przy niezbyt poprawnym montażu układu lub niewłaściwym
transformatorze wyjściowym, należy wylutować kondensator 100pF
bocznikujący opornik 33K w gałęzi sprzężenia zwrotnego.
Dla ułatwienia na rys.10 podany jest wygląd zewnętrzny
transformatora głośnikowego, zastosowanego w wykonanym modelu (typu
"Figaro"), przy czym oznaczenie końcówek jest powtórzone na
schemacie ideowym (rys.3).
Rys.10. Wyprowadzenie końcówek transformatora głośnikowego typu
"Figaro" - oznaczenia wg schematu ideowego rys.3
Zamontowanie transformatora głośnikowego wg tych wskazówek pozwoli
na uniknięcie ew. niespodzianek w czasie uruchamiania aparatury. Dla
ciekawości warto również przeeksperymentować załączanie i odłączanie
ujemnego sprzężenia zwrotnego podczas współpracy wzmacniacza z
adapterem. Można wówczas praktycznie stwierdzić omawiane na początku
artykułu działanie tego układu: bez załączonego sprzężenia
zwrotnego wzmocnienie naszej aparatury jest nieco większe i wyraźnie
maleje z momentem włączenia go. Jakość reprodukcji jest trudna do
ocenienia "na słuch", lecz niewątpliwie da się zauważyć, że
w włączonym ujemnym sprzężeniem zwrotnym wzmacniacz pracuje jak gdyby
bardziej "miękko".
Jakość reprodukcji, którą uzyskamy za pomocą naszej aparatury
wzmacniającej, jest również zależna od pozostałych elementów
zestawu, a mianowicie od głośnika i źródła audycji. Dla uzyskania
niezłych wyników należy głośnik zamontować na ekranie odpowiednich
rozmiarów. Przykładowe rozwiązanie tego problemu jest przedstawione na rys.11.
Rys.11. Orientacyjne rozmiary ekranu głośnika oraz sposób
umieszczenia go w rogu pomieszczenia
Ekran jest wycięty ze sklejki o grubości 8÷12mm. Bardzo
interesujące jest przeeksperymentowanie i praktyczne stwierdzenie działania
ekranu. W tym celu należy, przed ostatecznym zamontowaniem głośnika,
uruchomić aparaturę i kilkakrotnie zbliżać głośnik do otworu ekranu.
Różnica w pracy głośnika i jakości reprodukcji jest bardzo wyraźna;
szczególnie łatwo można stwierdzić, że obecność ekranu powoduje
silne uwypuklenie niskich tonów. Jako źródło audycji stosujemy najczęściej
płyty wolnoobrotowe lub prosty odbiornik detektorowy.
Odbiór audycji radiostacji lokalnej za pomocą zestawu,
przedstawionego na rys.12, będzie się odznaczał bardzo dobrą
jakością, lepszą od normalnie spotykanej.
Rys.12. Zestaw do odbioru audycji transmitowanych przez radiostację
lokalną
Ze względu na prostotę układu wzmacniacz nasz nie jest wyposażony w
regulator barwy tonu, który spotykany jest zazwyczaj w aparaturze
bardziej rozbudowanej. Właściwe brzmienie reprodukcji można dobrać w
zależności od indywidualnego gustu przez zmianę pojemności (2000pF)
kondensatora przyłączonego do pierwotnego uzwojenia transformatora głośnikowego
na inną w granicach 500÷5000pF. Oczywiście większa pojemność
bardziej bocznikuje wysokie tony, dając tzw. "ciemną" barwę
audycji.
K.W.
|